Aktualności - Słowo na niedzielę 19.10.2025

2025-10-18

Słowo na niedzielę 19.10.2025

Kochani

Pan Jezus zachęca do tego, żeby się modlić i nie ustawać. W pierwszym czytaniu mamy opis bitwy Izraelitów z Amalekitami. Ale akcja wcale nie dzieje się w dolinie wśród szczęku mieczy i tarcz, lecz na górze, gdzie Mojżesz modli się wznosząc ręce do nieba i tutaj właśnie rozgrywają się losy całej bitwy. Wielu ludzi myśli, że losy życia są całkiem w naszych rękach, że codziennie zmagamy się o nie z przeciwnościami i to, co zdobędziemy to nasze. A przecież nie brakuje zdarzeń zupełnie niezależnych od nas, jak np. choroby, wojny, zjawiska przyrodnicze, światowa ekonomia czy wiele innych. Michaił Bułhakow pisze, że śmiesznym jest człowiek, który uważa, że jest kowalem własnego losu, a nie może być pewny, czy dzisiejszego wieczora wróci zdrowy do domu. Główna akcja naszego życia rozgrywa się w modlitewny zmaganiu, kiedy słabną już ręce wzniesione do nieba. Kto całkowicie zrezygnował z modlitwy, temu się tylko wydaje że żyje, raczej jest jak kinowy widz, który może tylko oglądać, co przyniesie akcja filmu. Takiemu człowiekowi życie przecieka przez palce i przechodzi obok niego.

Pan Jezus w Ewangelii podtrzymuje wezwanie skierowane wieki wcześniej do Mojżesza, żeby oderwać się od zabieganego tłumu, Wejść na górę, czyli przybliżyć się do nieba i modlić się mimo wszystko. Opowiadały mi kiedyś siostry zakonne jak zmarła jedna starsza siostra, która całe życie pracowała w ogródku. Okazało się, że została po niej korespondencja, bo pisywała do osób, które prosiły ją o modlitwę. Dopiero po śmierci wyszło, że zgromadzenie jej zawdzięczało sześć powołań, bo dziewczyny, które poznały ja przypadkowo pisały potem listy i pomogła im podjąć decyzję o powołaniu zakonnym. Wreszcie okazało się, że wysyłała tez listy do Rzymu i raz odpisał jej krótko sam św. Jan Paweł II. Ona była jak wdowa z dzisiejszej Ewangelii – niepozorna i bezsilna – ale przez konsekwencję i wytrwałość modlitewną osiągnęła w prawdziwym duchowym życiu bardzo wiele, a praca w ogródku to był tylko skromny, zewnętrzny przejaw jej życia. Jak bardzo my – współcześni skupiamy się na pozorach życia, a z prawdziwym życiem modlitewno-duchowym mamy niewiele wspólnego. Nawet złośliwy człowiek potrafi ustąpić, jak ktoś odpowiednio długo zabiega. A Bóg zupełnie różni się od człowieka. Chętnie udziela swoich darów, tylko czy ma kto je odebrać? Wiara przypomina wyciągnięte ku Bogu otwarte dłonie. Tylko w takie dłonie Bóg składa swoje dary. Pan Jezus (zapewne z troską i smutkiem) pytał, czy Syn Boży znajdzie wiarę na ziemi, to znaczy, czy ktoś będzie jeszcze zainteresowany odbieraniem darów, które Bóg przygotował? Obyśmy nigdy nie stracili tego zainteresowania.

 

Ks. dr Bartłomiej Krzos.