Aktualności - Słowo na niedzielę 28.07.2024

2024-07-27

Słowo na niedzielę 28.07.2024

 

moja. Tymczasem w życiu nie chodzi tylko o to, dokąd zmierzamy, ale też o to, jaką drogą tam idziemy. Łatwo jest być przekonanym, że ja i moja rodzina dobrze wypada w oczach innych, kiedy Bóg pozwala, żeby życie toczyło się dokładnie tak, jak zaplanowaliśmy: dzieci się wychowały, wykształciły, pożeniły, pojawiły się wnuki, itp. Dlatego Pan Bóg czasem dopuszcza sytuację, żeby nasze plany i życie rozjechały się zupełnie; czasem stawia nas w kłopotliwej sytuacji apostołów: nakarmcie pięć tysięcy ludzi. Dopiero wtedy okazuje się, czy potrafię powiedzieć: dał Pan – zabrał Pan, niech Imię Jego będzie błogosławione, czy potrafię powiedzieć: jeśli tak ma być, to niech będzie Wola Twoja, tylko mi pomóż wytrwać do końca, czy raczej: za co mnie to spotyka, co ja złego zrobiłem, czemu ja tak cierpię, czemu wszystko się przeciwko mnie zwraca, czemu wszyscy się na mnie uwzięli, itp.

Dzisiaj obchodzimy w Kościele dzień ludzi starszych. Ustanowił go papież Franciszek. Wiele razy podkreślał on, że starszy wiek nie oznacza, że wszystko już za nami. Jeszcze wiele przed nami, jeszcze wiele możemy przeżyć. I oto dzisiaj przed starszymi ludźmi stoi jedna z najtrudniejszych lekcji życia – lekcja, którą Pan Jezus przerobił boleśnie w Ogrójcu. Ta trudna i bolesna lekcja polega na odpowiedzi na pytanie: czyja wola stoi na pierwszym miejscu w moim życiu: moja czy Boża? Jak zachowam się, lub zachowuję się, kiedy moje plany szły w jedną stronę, a życie potoczyło się w inną, najczęściej gorszą?

Mam dyżur w kancelarii parafialnej, ulewa taka, że świata nie widać, wiatr przegina drzewa, zapalam światło, żeby odmówić modlitwę, bo przecież kto przyjdzie w taką pogodę? Nagle podjeżdża samochód, prawie pod same drzwi, wysiadają trzy osoby: dwie młodsze z parasolami i jedna już w bardzo podeszłym wieku o dwóch kulach. Przyszli załatwić sprawy z cmentarzem, to zrozumiałe bo kiedyś trzeba. Ale ci młodzi powiedzieli mi ukradkiem: od tygodnia zaplanowane było na dzisiaj, pogoda się popsuła, ale nie było dyskusji, bo taki był plan. Najważniejsza lekcja życia jeszcze nie odrobiona: pogodzić się z tym, że może nie być tak, jak chcę i zaplanuję.

Apostołowie chcieli karmić ludzi po swojemu i nie poradzili. Mały dzieciak z tłumu – nowe pokolenie – dał pięć chlebów i dwie ryby, choć wydawało się to niedorzeczne, a tu pomogło. Przyjrzyjcie się na wasze dzieci i wnuki, które rozwiązują swoje problemy na swój a nie na wasz sposób. Oni ofiarują Panu Jezusowi swoje chleby i ryby. I Pan Jezus im też jakoś błogosławi i też sobie poradzą i z pomocą Bożą rozwiążą swoje problemy, niech się uczą. Niech i oni oddają Panu Jezusowi to, co mają, choć kolejne pokolenia tego dobra duchowego mają coraz mniej. Panu Jezusowi jak widać to nie przeszkadza.

Niech nam zabrzmią słowa Pana Jezusa: wy nakarmcie rzesze zgłodniałych młodych serc, ale pamiętajcie, że nie samym chlebem życie człowiek.

Ks. dr Bartłomiej Krzos.