Aktualności - Słowo na niedzielę 16.06.2024

2024-06-15

Słowo na niedzielę 16.06.2024

Kochani

Okres wielkanocny kończy się kilkoma wielkimi uroczystościami: Wniebowstąpienie, Zesłanie Ducha Świętego, Matki Kościoła, Trójcy Przenajświętszej, Boże Ciało i oktawa, Najświętsze Serce Pana Jezusa i Niepokalane Serce Maryi. W wielu kościołach są wtedy odpusty, Pierwsze Komunie Święte, Rocznice i Bierzmowania. W tym czasie świętuje się jubileusze kapłańskie a jeszcze nie wymieniłem pomniejszych albo lokalnych świąt. Potem nagle wszystko jakby przycicha, uspokaja się i przychodzi czas zwykły, w którym bardzo wymowne okazują się przypowieści o Bożym Królestwie, które dzisiaj słyszeliśmy: przypowieść o ziarnie wrzuconym w ziemię i o ziarenku gorczycy.

Ojciec Szustak, kiedy mówił homilię o dzisiejszej Ewangelii, zwrócił uwagę na słowa: „ziarno samo z siebie wydaje plon”. W oryginale użyte jest tu greckie określenie: automata. To słowo kojarzy nam się dzisiaj z używanymi automatami, czyli maszynami, które za nas wykonują pracę, które pracują same, niezależnie od nas, np. pralka, itp. Jest to wielka prawda o Królestwie Bożym: Ono działa podczas uroczystości, procesji, organizacji, starań, kongresów, wysiłków, pracy, zgromadzeń i zjazdów, ale równie mocno działa samo, bez żadnego nakładu z naszej strony. Przecież Ewangelia mówi: „czy człowiek śpi, czy czuwa, ziarno rośnie”. My ludzie, którzy jesteśmy przyzwyczajeni do ciągłego zabiegania i zatroskania o tej prawdzie zapominamy. I Pan Bóg zdaje się nam w czerwcowym czasie zwykłym o tym przypominać, tak jakby chciał powiedzieć: uspokójcie się teraz, uspokójcie się wreszcie, zaufajcie, miejcie więcej wiary, nie wszystko od was zależy. Królestwo Boże ma Bożą siłę w sobie i niezależnie czy chodzi o jego budowanie w rodzinie, w parafii czy w diecezji, nie wolno nam o tej sile zapomnieć i jej zlekceważyć: Byłby to brak wiary w Bożą moc i skoncentrowanie wyłącznie na sobie, jakby to od nas wszystko zależało. W uroczystości i święta mieliśmy czas rozkwitu, a teraz jest czas ukrytego wzrostu: cichego i pokornego.

Tak mocno przyzwyczailiśmy się do nerwowego zabiegania, ciężkiego wysiłku i mozolnej pracy, że boimy się tego, że nam się tego nie chce. Jeśli słyszymy jakiekolwiek zaproszenie do udziału w budowaniu Bożego Królestwa: przyjdź na spotkanie, włącz się do modlitwy czy grupy, pozwól dzieciom przychodzić do Chrystusa, nich one się włączą, to automatycznie w naszych sercach budzą się wątpliwości: a to trzeba będzie chodzić, a trzeba będzie rano wstawać, a trzeba będzie gdzieś pójść a może mi się nie będzie chciało, a wolę się nie zobowiązywać, bo potem trzeba się będzie wywiązać i tak do znudzenia. Albo zacznę się spowiadać, pracować nad sobą, a ile to walki mnie czeka, a ile trudów wyrzeczeń, ograniczania sobie wszystkiego, co przyjemne, a potem się będę męczyć, męczyć a i tak upadnę i wszystko pójdzie na marne. Niewolnicy samych siebie, więźniowie lęku i tego łez padołu, którzy tak mówią, nie zobaczą owoców Bożego Królestwa, które działa też automatycznie, jeśli zasiejemy jego ziarno w sercu. Tak wielu nie zobaczyło owoców, bo przeraziło się ciężarem, którego nie musieli nieść.

Drugą sprawą, na jaką warto zwrócić tu uwagę są losy ziarna. Już pierwsze czytanie mówi o oderwanej gałązce, a potem Ewangelia mówi o ziarnie rzuconym albo wkopanym w ziemię. Pan Jezus używa tu przykładów zaczerpniętych z przyrody. Zarodniki drzew są porywane i lecą z wiatrem, gałązki przeznaczane na sadzonki są odłamywane i zabierane daleko od drzewa, gdzie wyrosły. Ziarna najpierw złożone są w ciepłej i bezpiecznej dłoni siewcy, ale potem musi on je wyrzucić i rozsypać po polu. Ziarenko gorczycy może być nawet wręcz wdeptane w ziemię. Wymowa tego ewangelicznego obrazu jest bardzo czytelna. Do wzrostu Królestwa Bożego potrzeba jednej rzeczy: wcale nie jest tu mowa o pracy, orce, pielęgnowaniu, podlewaniu czy bronowaniu, ale właśnie o jakimś bardzo trudnym doświadczeniu: targaniu wiatrem, złamaniu, wyrzuceniu z bezpiecznego miejsca lub wkopaniu, a wręcz wdeptaniu w ziemię. Jeśli ktoś z nas przeżywa właśnie w życiu podobne doświadczenie, to niech wie, że jest bardzo blisko Królestwa Bożego, że jest bohaterem tych przypowieści. Przypowieści, które zawsze kończą się wzrostem, obfitym plonem lub pokazaniem prawdziwej siły Bożego Królestwa.

Benedykt XVI podczas swojego rozważania do dzisiejszej Ewangelii zauważył w niej dwa znaki: jeden to wzrost dzięki wielkiej sile zamkniętej w małych rozmiarach ziarenka i kontrast pomiędzy tym, co na początku było tak małe i liche, a na koniec przerosło wszelkie oczekiwania. Królestwo Boże ma swoją własną siłę i moc. Nie potrzebuje naszej pomocy do wzrostu. A dlatego przerasta nasze oczekiwania, że korzysta obficie z Bożej łaski. W tych przypowieściach jej symbolem jest światło słońca i woda, która pada na ziarno. Przykładem takiego małego, pokornego ziarenka zdanego całkiem na łaskę Bożą jest dla nas Maryja.

Każdy, kto sieje ziarno lub sadzi rośliny wykazuje się wiarą i zaufaniem kierunku Boga, bo przecież wszystko do końca od człowieka nie zależy. Wtedy drzewo, które wyrasta jest dynamiczne i żywe i tylko takie drzewo przyciąga do siebie ptaki. Tomasz Halik napisał, że Pan Jezus mówi o żywym drzewie a nie o kurniku z drewna. Bo Panu Jezusowi zależy na ptakach, które wzlatują w niebo, a nie na kurach czekających biernie na swój los.

 

Ks. dr Bartłomiej Krzos.