Aktualności - Sowo na niedzielę 05.05.2024

2024-05-03

Sowo na niedzielę 05.05.2024

Kochani

Ewangelie Okresu Wielkanocnego to nasze kolejne spotkania ze Zmartwychwstałym. Słowa z dzisiejszej Ewangelii pochodzą z Wieczernika, zapisane zostały w rozdziałach opowiadających o Ostatniej Wieczerzy. Myślę, że możemy jednak wyobrazić sobie, że wypowiedział je Pan Jezus siedząc za stołem w Wieczerniku z Apostołami już po swoim zmartwychwstaniu. Te słowa brzmią jak testament, jak słowa pożegnania, ale nie przed jakąś tragedią, a przed ważną podróżą, przed poważną zmianą w życiu a nie przed śmiercią.

W Ewangelii św. Jana Pan Jezus często mówi o tym, że przekazuje uczniom wszystko od Ojca. Nie jest możliwe, żeby Pan Jezus przekazał ludzkim umysłom uczniów całą mądrość i wiedzę Boga, ze wszystkimi tajemnicami świata. Dlatego Pan Jezus przekazuje nie tyle słowa, co miłość: „Jak mnie umiłował Ojciec tak ja was umiłowałem”. Ludzie nie są w stanie odpowiedzieć Panu Bogu taką samą miłością. Mogą tylko miłość przyjąć i wytrwać w niej. Kiedy my żyjemy swoim powołaniem w Kościele i w świecie nie mamy przed sobą względem Pana Boga zadań czynnych, to znaczy, że Pan Jezus nie oczekuje działania aż padniemy ze zmęczenia. Byłby to trud w rodzaju budowy wieży Babel, od razu skazany na niepowodzenie. Pan Jezus oczekuje od nas raczej postawy przyjmowania i wytrwania, to znaczy bardziej tego, że sami damy się pokochać niż tego, że właściwie Pana Boga pokochamy. Pan Jezus przekazuje nam, że zdolność do miłości posiada jedynie osoba, która sama jest pokochana, to znaczy sama miłości doświadczyła.

Pan Jezus mówi do swoich wiernych, że uczyni ich przyjaciółmi i sam ich wybrał. Po naszej stronie leży pojąć, co to znaczy być wybrańcem i przyjacielem żyjącego Boga. Doświadczył tego setnik Korneliusz, o którym słyszymy w pierwszym czytaniu. To była nieprzypadkowa osoba. Jak mówi Ewangelia, Piłat dysponował kohortą żołnierzy, a więc było ich około trzystu. Setnik dowodził setką z nich, więc zapewne Piłatowi podlegało trzech setników. Któryś z nich dowodził oddziałem, który ukrzyżował Chrystusa, przebił mu bok włócznią i wyznał wiarę w Niego. Jeśli nawet nie sam Korneliusz, to na pewno był on wówczas w Jerozolimie i mógł być naocznym świadkiem męki. Po ludzku sądząc jego droga powinna wyglądać tak: najpierw powinien się pojednać z Narodem Wybranym, wynagrodzić krzywdy, poprosić o przebaczenie, potem uwierzyć w Jednego Boga, stać się Izraelitą i dopiero po pokucie przyjąć chrzest z rąk Apostołów. Tymczasem Pan Jezus od razu obdarzył go Duchem Świętym. Duch Święty przychodzi do nas zawsze wtedy, kiedy dociera do nas prawda, że nie naszym zasługom a Bogu wszystko zawdzięczamy. Dajmy się pokochać.

 

Ks. dr Bartłomiej Krzos.