Aktualności - Słowo na niedzielę 24.09.2023

2023-09-23

Słowo na niedzielę 24.09.2023

Kochani

Dzisiejsza Ewangelia uczy nas wielkiej prawdy o miłości Boga do człowieka. Pan Jezus opowiada w niej przypowieść o robotnikach najętych do winnicy. Ci, którzy byli najęci rano otrzymali potem taką samą wypłatę jak ci, którzy byli najęci wieczorem. Słuchacze Chrystusa mogli uznać takie postępowanie Właściciela winnicy za niesprawiedliwe. Spróbujmy przyjrzeć się bliżej tej Przypowieści.

Przede wszystkim zwróćmy uwagę na to, że jest to przypowieść a nie instrukcja postępowania. W przypowieści za fikcyjnym wydarzeniem kryje się jakaś głęboka prawda, i ta prawda wcale nie polega na tym, że za każdą pracę każdemu należy się tyle samo. Jaka więc głęboka prawda stoi za przypowieścią o robotnikach najmowanych w różnym czasie a otrzymujących tę samą zapłatę?

Winnica jest w Ewangelii zawsze obrazem Bożego Królestwa – Nowego Izraela – Nowego Ludu Wybranego, którym my wszyscy jesteśmy, jak mówią słowa Psalmu: „Winnicą Pana Jest dom Izraela”. Pracowników jak wiemy dzisiaj można podzielić na dwie grupy: ci z umową o pracę i ci, którzy czekają aż ich ktoś wynajmie. My w chrześcijaństwie należymy do tych drugich. Nikt z nas nie urodził się w tej winnicy, nikt nie ma tam stałego zatrudnienia na bezterminową umowę o pracę, ale wszyscy zostaliśmy do niej zaproszeni – najęci. Św. Jan Paweł II w liście na Trzecie Tysiąclecie przytoczył słowa chrześcijańskiego myśliciela Tertuliana: „Chrześcijanami nie rodzimy się lecz się nimi stajemy”. Skoro ciągle stajemy się chrześcijanami, skoro wciąż Bóg na nowo nas do winnicy zaprasza, codziennie na nowo nas „najmuje”, to znaczy, że wiara powinna być przedmiotem naszej codziennej troski i starania. Św. Ignacy Loyola proponował, żeby robić rachunek sumienia codziennie w południe, a sam później robił minutowy rachunek sumienia za każdym razem, kiedy słyszał jak dzwon na wieży bije pełną godzinę. Chciał sobie uświadomić, czy dzisiaj od rana pracuje na rzecz Winnicy Pańskiej, czy jeszcze kręci się po rynku tego świata bez pożytku dla Boga i bliźnich. Lepiej jest opamiętać się w południe, a nawet wieczorem i jeszcze zrobić coś dobrego, niż po całym dniu powiedzieć słowa Tytusa Flaviusza: „amici, diem perdidi”, co znaczy „przyjaciele, zmarnowałem dzień”, a mawiał tak zawsze, kiedy nie udało mu się przez cały dzień zrobić ani jednego dobrego uczynku.

Benedykt XVI, który sam siebie nazwał „skromnym pracownikiem Winnicy Pańskiej”, także komentował tę przypowieść. Mówił, że jednakowa zapłata dla wszystkich pracowników jest gestem miłości ze strony Boga – Właściciela winnicy. Jednak sprawiedliwa nagroda też jest udzielona poszczególnym pracownikom, bo już sama praca w Winnicy Pańskiej daje tyle satysfakcji, że staje się nagrodą dla człowieka. Dla wiernego nagrodą jest współpraca z Bogiem – im jest dłuższa i bardziej owocna, tym nagroda jest większa. Wszyscy zbawieni Ida więc do tego samego nieba i to oznacza denar wypłacony wszystkim pracownikom, ale każdy z nich dodatkowo jeszcze ozdobiony jest ilością zasług, czyli trudu poniesionego dla winnicy Pańskiej i to wyróżnia świętych w niebie. Św. Paweł napisał w swoim Liście do Filipian, że chciałby, żeby Chrystus był uwielbiony czy to przez jego życie, czy to przez śmierć. Mam tu pokazane dwa główne (choć istnieje ich więcej) rodzaje powołania do świętości: czy to święte życie wyznawcy, które trwa całymi latami, czy śmierć męczennika, która przychodzi w jednej chwili, tak jak wezwanie do winnicy dla tych najętych na godzinę przed wieczorem.

Zazdrościć bliźniemu Łaski Bożej to grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Powołanie życiowe jest Łaską Bożą. My – chrześcijanie nie powinniśmy zazdrościć jeden drugiemu powołania. Jedni z nas ponoszą trudy wierząc i praktykując wiarę przez całe życie. Inni ponoszą trudy poszukując swojej drogi życiowej i przeżywając niepewność, czy uda im się ją odnaleźć. Czy można powiedzieć, że człowiek uczciwie pracujący na umowie ma cięższy los, niż bezrobotny szukający przez cały dzień pracy, kiedy obaj mają dzieci, które trzeba po południu nakarmić? Czy można uznać za próżniaka człowieka, który tak bardzo chce pracować, ale po prostu nikt go jeszcze nie najął? Właśnie nad takimi zlitował się Właściciel winnicy z dzisiejszej przypowieści.

Ewangelia, która pokazuje hojną miłość Boga względem człowieka, jest dopełnieniem pierwszego czytania, w którym Bóg przez proroka Izajasza woła: „Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami”. Tymczasem zazdrosna postawa robotników pokazuje całą ludzką przewrotność. O ile zrozumiałe może być zgorszenie złem, o tyle znakiem wielkiej pychy jest „zgorszenie” dobrem. Sam słyszałem z ust ludzi wrogo nastawionych do wiary, że bardzo razi ich spowiedź katolików. Mówią, że katolik robi co tylko chce i jak chce, a potem biegnie do kratek, ksiądz każe odmówić „Zdrowaś Mario”, zapuka i po krzyku. Oczywiście nie wolno cynicznie podchodzić do spowiedzi i traktować jej jako „pralni” dla duszy, ale czy można złym okiem patrzeć na dobroć Bożą, że darowane są grzechy człowieka, który o to prosi? Zamiast odchodzić obrażonym, może lepiej samemu skorzystać z miłosierdzia i przebaczenia?

Ks. dr Bartłomiej Krzos.