Aktualności - Słowo na niedzielę 27.08.2023

2023-08-26

Słowo na niedzielę 27.08.2023

Kochani

W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus pyta uczniów, za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Odpowiedzi, które słyszy nie są dla Pana Jezusa zadowalające. Niektórzy uważali Go za Jana Chrzciciela, który rzekomo zmartwychwstał – tak myślał o Nim sam król Herod, który miał na rekach krew Jana. Niektórzy uważali Pana Jezusa za Eliasza, który miał przyjść na końcu czasów. Pismo Święte nie opisuje śmierci Proroka Eliasza, tylko wizję, w której ognisty rydwan zabrał go żywego do nieba. Z tego powodu Żydzi wierzyli, że Eliasz nie umarł tylko czeka gdzieś tam w niebie, żeby przyjść powtórnie na ziemię. Inni uważali Chrystusa Pana za jednego z proroków. Prorocy przeważnie nie byli ludźmi sukcesu. Jeśli nawet wprost nie zapowiadali jakiejś klęski, to zwykle nie widzieli za życia spełnienia swoich słów. Wielu Proroków zginęło też śmiercią męczeńską. Za tymi wszystkimi błędnymi poglądami o Panu Jezusie kryły się jak widać ludzkie względy i ambicje. Chodziło o to, żeby Prorok wrócił i zrobił porządek z tymi, którzy go skrzywdzili, naprawił to, co zostało zniszczone, ogólnie mówiąc chodziło o jakiś rewanż – wyrównanie rachunków. Mesjasz miał w mniemaniu ludzi być osobą od zemsty za krzywdy i wyrównania rachunków. Tego się spodziewali po Chrystusie, takie wieści o Nim krążyły. Jednak nie tego oczekiwał od ludzi sam Pan Jezus.

W naszym patrzeniu na świat często bierzemy pod uwagę to, jak nas ludzie odbierają i to, co myślą o nas inni. Jesteśmy wręcz uzależnieni od innych w tym, co kupujemy, co lubimy, co planujemy, itp. zadziwiające jest to, jak bardzo podążamy za modą, za popularnymi trendami, za tym, co widzimy w telewizji, itp. Za taka postawą kryje się jakiś wielki lęk przed odrzuceniem i wielkie pragnienie akceptacji, a to z kolei jest wynikiem deficytu miłości. Nie nauczono nas miłości, która jest za darmo i nie boi się odrzucenia. Głodne miłości społeczeństwo wykształciło tak zwanych influencerów. Z angielskiego influence oznacza wpływ, który wywiera się na innych. Tacy ludzie zarabiają bardzo wiele, bo potrafią nakłonić innych, żeby coś zrobili lub kupili i to mają tysiące wiernych fanów. Nie tak działa Pan Jezus i Jego wiara.

Po pierwsze Panu Jezusowi nie zależy na popularności. Pan Jezus nie zmienia swojej Ewangelii kiedy widzi, że tłumy nie są zainteresowane. Nie dostosowuje się do ludzi. Cieszy się, kiedy ma wielu wyznawców, ale nie ugina się, kiedy wyznawcy odchodzą, bo jest im lepiej gdzieindziej. Po drugie, i to nawet ważniejsze, Pan Jezus chce podobna postawę wykształcić u nas. Kiedy słyszy, że tak wielu ludzi ma błędne przekonanie nie zwraca na to uwagi tylko pyta uczniów, za kogo oni uważają Chrystusa. Dla Pana Jezusa bardzo liczy się to, co myślą najbliżsi. Dla uczniów Pan Jezus jest Synem Boga żywego, reszta Go nie interesuje. I nie powinna interesować uczniów.

Wiara jest sprawa prywatną człowieka. Ale nie znaczy to, że jest intymna, osobista, to znaczy, że trzeba ją zachować dla siebie. Prywatna znaczy tyle, co własna. To znaczy – jak uczył św. Jan Paweł II – ze nikt człowieka w wierze nie zastąpi. Nikt z nas nie wytłumaczy się, że jego rodzice byli wierzący, że przyjaźnił się z księżmi, że pochodzi z bardzo katolickiego regionu czy ma za sobą katolicka historię. Pan Jezus wciąż będzie pytał każdego i każdą z nas: „A Ty, za kogo Mnie uważasz?” To pytanie będzie się powtarzało od Chrztu św., przez katechezę, Pierwszą Komunię, Bierzmowanie, przez dojrzałe życie, przy wszystkich ważnych wydarzeniach, a szczególnie przy śmierci i sądzie ostatecznym. Lubimy iść za innymi i zasłaniać się innymi. Jednak – jak powiedział znany informatyk i miliarder Steve Jobs: możesz wynająć człowieka, który za ciebie poprowadzi samochód, posprząta dom, czy ugotuje. Ale nawet jeśli jesteś miliarderem nie możesz wynająć nikogo, kto za ciebie umrze. Przez tę bramę musisz przejść sam/sama i to zupełnie sam. My możemy do tego dodać, że na pytanie Pana Jezusa postawione na Sądzie Bożym: „za kogo mnie uważasz?” także każdy sam w swoim własnym imieniu odpowie. Skoro dla Pana Jezusa nie liczą się względy ludzkie, to możemy zagwarantować, że nie będzie miał względu na poglądy człowieka, nie będzie sądził tylko wierzących i należących do Kościoła, pytanie z dzisiejszej Ewangelii zada każdemu.

Zauważmy, że św. Piotr odpowiada swoim wyznaniem wiary w imieniu wszystkich uczniów. Jest to bardzo pomocne dla ucznia. Każdy przecież może mieć chwile słabości, albo wątpliwości czy kryzys wiary. Nie jesteśmy wtedy sami. Jeśli należymy do wspólnoty Kościoła, to papież na jej czele od początku chrześcijaństwa nieustannie wyznaje wiarę w imieniu wszystkich. My możemy się ukryć z skarbnicy wiary Kościoła, a co więcej, możemy z niej skorzystać także przy Bożym Sądzie. Kto przez całe życie trwał wiernie we wspólnocie, może cieszyć się jej pomocą przy śmierci. Kiedy nawet sam będzie zbyt słaby czy ulegnie pokusie w trudnym momencie, cały Kościół będzie przemawiał za nim na Bożym Sądzie i wyzna wiarę: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga Żywego”. To wyznanie może stać się przepustką do zbawienia wiecznego. Pomoc Kościoła wiernym w ich wierze jest wypełnieniem tajemnicy świętych obcowania. Doceniajmy wspólnotę wiary, w której żyjemy.

 

Ks. dr Bartłomiej Krzos.