Aktualności - Słowo na niedzielę 16.07.2023

2023-07-15

Słowo na niedzielę 16.07.2023

Kochani

Tematem dzisiejszej Liturgii Słowa jest Słowo Boże. Słyszymy Przypowieść o Siewcy, a sama ta przypowieść jest homilią, którą wygłosił Pan Jezus. Homilia ma to do siebie, że nie opowiada o sprawach tego świata, ale kontynuuje i wyjaśnia przesłanie, które pochodzi od Boga. Przypowieść ma wyjaśniać, co czuje i chce przekazać Pan Bóg. Benedykt XVI zauważył, że przypowieść dzisiejsza oddaje przede wszystkim uczucia samego siewcy. Siewca wie jaki gatunek pola uprawia. Wie, że ma tam grunt skalisty, i ciernisty, a zaraz obok jest ubita droga. Wie też, że nawet jeśli ziarno padnie na żyzną glebę, to i tak plon przez nie przyniesiony będzie różny, nie zawsze tak obfity jakby się dało. Ta świadomość nie jest dla siewcy łatwa, ale ona Go nie paraliżuje i nie zniechęca. Tak wiele ziarna się marnuje, a Siewca wytrwale sieje, bo po prostu rozumie jaki jest świat, do którego przyszedł. Boski Siewca wie też, że mimo wielu strat, ten plon, który przyniesie mała część ziaren, rekompensuje wszystkie straty.

Ks. Wojciech Węgrzyniak, który zna języki biblijne, zauważył pewne podobieństwa w słowie SPEIRO (gr. sieję), które zostało przetłumaczone jako sianie. Występuje ono aż dziesięć razy w tej jednej, krótkiej przypowieści. Dziesięć słów przywołuje na naszą myśl Dekalog (dosłownie oznacza on przecież „dziesięć słów”). Dekalog zaś to jest przymierze – umowa między Bogiem a ludźmi. Umowa, które Bóg zostaje zawsze wierny, tylko my ją często łamiemy. Bóg zawsze dotrzymuje słowa, a więc dostarcza swoje słowo, tak jakbyśmy ciągle, codziennie dostarczali owoce do skupu. Liczymy wtedy na to, że wszystko zostanie zważone i zanotowane a skupujący na pewno zapłaci. Podobnie Bóg dostarcza nam swoje Słowo codziennie i wytrwale. Ile razy zastał skup zamknięty? Ile razy Słowo zostało przyjęte, ale zapłata nie wróciła? A ile razy bezcenne Słowo Boga zostało rozrzucone po ziemi i podeptane albo „wyparowało”?

Dalej słowo SPEIRO (gr. sieję) oznacza też: rozrzucam, marnuję. Na uwagę zasługuje tu wielka hojność Boża jeśli chodzi o łaski i Słowo, które nam daje. Jeśli na przykład próbujemy się do kogoś dodzwonić tydzień i on w końcu odbierze lub odpowie, to cały tydzień nie idzie na marne. Jeśli przeżyję dobrze choć jeden dzień to i życie nie poszło na marne. Jeśli coś się uda, to żadna próba nie jest na marne. Pan Bóg przemawia nie tylko przez słowo mówione, ale także Jego Słowo kryje się w wydarzeniach. Bywa, że pozwala na straty, nawet wielkie straty dla uratowania duszy człowieka i jego nawrócenia. Nasze grzechy dopuszczone przez Boga, są stratą, którą Pan Bóg nie boi się ponosić w swojej hojności tylko po to, żeby oderwać nas od złego i czegoś nas nauczyć. Całe stworzenie zostało poddane marności – mówi Pismo Święte. To znaczy, że wszystko, co stworzone i doczesne nie jest do zachowania za wszelką cenę. Nie po to jest wypłata, żeby trzymać ja schowaną i żyć w nędzy. Więcej, trzeba nieraz wiele poświęcić i stracić, żeby ostatecznie zwyciężyć i przynieść owoce. Nie upada, nie myli się tylko ten, kto nic nie robi, a gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą – mówi mądrość ludowa. Nasze błędy, straty, pomyłki, itp. nie powinny nas zniechęcać ani osłabiać.

Dalej słowo SPEIRO przywołuje nadzieję, po łacinie SPES. Bóg daje swoje Słowo, sieje wytrwale cały czas mając nadzieję na choćby nikły plon. Serce każdego i każdej z nas ma wszystkie te wymienione rodzaje gleby: i twardą i skalistą i ciernistą i żyzną, gdzieś ukrytą między tymi opornymi. Bóg ma wciąż nadzieję, że któregoś dnia, choćby w ostatni dzień przed śmiercią, Jego Słowo padnie na najbardziej skryty ostatni żyzny kawałek naszego serca i przyniesie plon.

Tak oto Pan Jezus otwiera przed nami swoje serce, które jest przecież także sercem ludzkim. Zazwyczaj w czasie modlitw Pan Bóg wysłuchuje naszych problemów trosk i smutków. Dzisiaj Pan Jezus objawia nam swoje problemy i pokazuje, że rzeczywiście i w tym jest podobny do nas. Któż z nas nie ma tak w życiu, że nasze wysiłki i prace, nawet nasze modlitwy, prośby, które kierujemy do bliźnich, nasze starania, przypominają syzyfową pracę albo czerpanie wody sitkiem. Dzisiejsza Ewangelia daje nam pewną nadzieję. Kiedy myślimy, że trudzimy się na darmo, kiedy nam się wydaje, że lata pracy są bezowocne, to Pan Jezus pokazuje, że On też staje przed podobnym widmem. Ale Chrystus w przeciwieństwie do nas nigdy się nie poddaje, mimo zmarnowanego ziarna i opornej gleby, wciąż ma nadzieję na plony i nie zawodzi się. Tym samym zachęca, żebyśmy i my się nie poddawali. Jak mówi I Czytanie: w suchym klimacie nawet najmniejsza odrobina wody – mały deszczyk czy rosa nie jest bez znaczenia. Zawsze coś tam nawodni i pomoże. Tak samo Słowo Boże, choć wygląda na słabe, nigdy nie jest bezsilne i bezowocne. Jeżeli więc nasze prace, starania i słowa będą dziełami Bożymi i będą słowami Bożymi, to zawsze przyniosą jakiś dobry skutek – nigdy nie będą bez owocu. Dobro, choć na pierwszy rzut oka się marnuje tak naprawdę zawsze wraca i odnosi zwycięstwo. Nie poddawajmy się zwątpieniom kiedy się modlimy, kiedy apelujemy o jakieś dobro czy czyjeś nawrócenie, kiedy pracujemy i szczerze się staramy, to zawsze zadziała. Choć pozory mówią inaczej, ale pozory mylą.

Ks. dr Bartłomiej Krzos.