Aktualności - Słowo na niedzielę 09.07.2023

2023-07-08

Słowo na niedzielę 09.07.2023

Kochani

Tematem dzisiejszej Liturgii Słowa jest pokora. Pierwsze czytanie mówi o pokornym królu, który jedzie na osiołku i przynosi pokój. Kto jest tym królem – mężem pokoju? Otóż pod koniec panowania króla Dawida rozegrała się taka scena. Dawid miał wielu synów, a jego królestwo było duże i silne. Nie dziwi więc, że pomiędzy synami królewskimi mogło dojść do konfliktu o to, który z nich będzie rządził. Tak zresztą działo się w domach królewskich. Każdemu z synów zależało więc na tym, żeby popierało go jak najwięcej ludzi, bo zwyciężyć mógł tylko najsilniejszy. Wystąpił więc książę Adoniasz i zgromadził wojsko i dworzan i obwołał się królem podczas gdy król Dawid już leżał w łożu i umierał. Kiedy umierający król się o tym dowiedział wysłał swojego młodszego syna Salomona, który był słaby, wątły, ale bardzo mądry, żeby kapłan namaścił go na prawdziwego króla. Prawdziwe królowanie pochodzi od Pana Boga. Nowy król Salomon jechał pokornie na osiołku do Jerozolimy. Warto tutaj zauważyć, że wszędzie powtarza się słowo „pokój”, które oryginalnie brzmi szalom. Tak zresztą pozdrawiają się ludzie na Wschodzie. Słowo „pokój” – szalom występuje w imieniu Salomona i w nazwie Jeru-szalom, czyli Jerozolima. Więc w całej tej scenie Salomon, czyli „mąż pokoju” wjeżdża nie na czele wojska lecz pokojowo do Jerozolimy – miasta pokoju. Tylko takie działanie spotyka się z pochwałą ze strony Pana Boga i z błogosławieństwem.

Taką właśnie scenę opisuje Prorok Zachariasz w dzisiejszym Pierwszym Czytaniu. Trzeba jednak wiedzieć, że Zachariasz nie zapowiadał wjazdu króla Salomona do Jerozolimy, bo Prorok Zachariasz żył wiele lat po Salomonie. Zapowiadał innego Króla, który też w swoim czasie nie na czele armii, ale na czele śpiewającej procesji wjedzie na osiołku do Jerozolimy, a będą Mu towarzyszyć wierni z gałązkami palmowymi. Tylko tak można osiągnąć Boże Królestwo. Sam Pan Jezus powie: błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Czy można z każdym postępować pokojowo i po dobroci? Widzimy dzisiaj co się dzieje na ulicach Paryża czy innych miast zachodniej Europy. Ks. bp Janusz Mastalski podawał w swoich kazaniach dwa przykłady. Jeden to była opowieść o skorpionie, któremu rwąca rzeka odcięła drogę. Jedynym wyjściem było przedostać się na drugi brzeg, ale skorpion nie umiał pływać. Prosił więc wodnego żółwia, żeby go przeprawił. Żółw oczywiście nie chciał. Twierdził, że to ryzykowne brać skorpiona na grzbiet, bo przecież skorpion może go ukąsić i zabić swoim jadem. Na to skorpion mu tłumaczył, że przecież będzie płynął na żółwiu przez rzekę. Śmierć żółwia będzie oznaczała także śmierć skorpiona, a on sam sobie przecież nie zaszkodzi. Żółw uwierzył w takie tłumaczenie i wziął skorpiona na grzbiet. Na środku rwącej rzeki skorpion jednak ugodził żółwia swoim żądłem. Żółw umierając zawołał tylko: „Dlaczego to zrobiłeś? Przecież sam zginiesz razem ze mną!” Wtedy skorpion zdążył tylko powiedzieć: „Cóż, taka moja natura”. I obaj poszli na dno. Drugi przykład pochodzi z Krzyżaków Henryka Sienkiewicza. Bodajże Maćko z Bogdańca powiedział takie zdanie: „Z wilkiem nie może być zgody, bo on cudzym żyje”. Są też na naszej ziemi tacy ludzie, którzy są jak te skorpiony lub wilki. Czy rozumne jest z takimi się zadawać i to jeszcze spokojnie?

Pan Jezus woła w dzisiejszej Ewangelii o tym, że nie wszystko, co objawił Bóg, da się pojąć na rozum. To, co nie mieści się w ludzkich kalkulacjach ani w rozumach mądrych i uczonych da się pojąć pokorą i cichością. Już Abraham ustąpił swojemu bratankowi Lotowi: oddał mu żyzne niziny podczas gdy sam poszedł na suche wyżyny. Okazało się, że Abrahamowi Pan Bóg błogosławił, a te żyzne niziny zalewa teraz Morze Martwe. Ktoś, kto wybiera pokorę i pokój zamiast walki może pozornie przegrać wiele. Wygrywa jedno: nie pozwoli sobie na to, żeby stać się skorpionem lub wilkiem. Św. Paweł dodaje, że tylko ci, w których mieszka Duch Boży są synami Boga. Zwycięstwo odnosi się nie przez zdobycze, ale przez metody. Sami bardziej cenimy tych, którzy dorobili się być może mniej, ale zawsze uczciwie.

Na rekolekcjach kapłańskich usłyszałem przykład pokojowej metody rozwiązywania konfliktów. Jest to zasada trzech „Z”. Chodzi o trzy słowa zaczynające się na tę literę. Po pierwsze zrozumienie. Nie ma człowieka, który kłóciłby się ot tak. Czasem powody są bardzo błahe i dziwne, ale zawsze są. Nieraz są wręcz zmyślone, ale warto wiedzieć, za czym podążają myśli człowieka, który walczy. Drugie słowo to zmniejszyć emocje. Niczego nie uzyska się podnosząc głos, denerwując się, wrzeszcząc czy używając agresji. Nikt nie ma prawa zmuszać nas do tego, żebyśmy rozwiązywali konflikty w atmosferze nerwowej i wojowniczej. Trzecie słowo, o które tu chodzi, to zrezygnowanie z zemsty. Nawet jeśli wyraźnie racja jest po naszej stronie i nawet jeśli wprost działa nam się przyda, to zemsta nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Poczucie krzywdy i chęć zemsty pożera człowieka od środka. Blokuje jego siły twórcze i odbiera całkiem radość życia.

U Chrystusa Pana nie ma pokrzywdzonych, bo On ma swoich wiernych w opiece i nie dopuści, żeby czegokolwiek im zabrakło.

 

Ks. dr Bartłomiej Krzos.