Aktualności - Niedziela Trójcy Świętej

2023-06-04

Niedziela Trójcy Świętej

Kochani

Dzisiaj czcimy największą i najbardziej niezgłębioną Tajemnicę naszej wiary – Tajemnicę Trójcy Przenajświętszej. Wypadałoby zamilknąć i nie mówić ani słowa, bo żadne słowa nie są w stanie wyrazić tej tajemnicy ani żaden rozum jej nie pojmie. Św. Cyryl Jerozolimski – jeden z Ojców Kościoła zachęcał jednak do medytowania nad trudnymi prawdami wiary. Pisał, że człowiek nie wypije całej wody z rzeki, ale może ugasić w niej pragnienie i nie zje wszystkich owoców z sadu, ale nie musi odchodzić głodny. Spróbujmy więc zanurzyć się choć trochę w wielkiej Tajemnicy.

Najpierw zauważmy, że rozumienie czy inaczej „duchowe widzenie” Pana Boga różni się od widzenia człowieka. Kiedy my – ludzie stoimy naprzeciw siebie, to widzimy się nawzajem. Kiedy jednak zbliżamy się do Pana Boga, to On widzi i poznaje nas, nawet lepiej niż my sami znamy siebie, ale my poznajemy Pana Boga tylko na tyle, na ile On sam się objawi. Izraelici uważali, że Pan Bóg jest tak święty i tajemniczy, że nawet Jego Imienia nie można wypowiedzieć, tylko należy pochylić się z szacunkiem. Tymczasem w dzisiejszym czytaniu, największy z Izraelitów – Mojżesz spotyka Boga. Jak pamiętamy z Księgi Wyjścia Bóg zstąpił na Górę Synaj, a ona cała pokryła się czarnym dymem. Dały się słyszeć odgłosy wielkiego wichru, ogień i błyskawice, a więc wszelkie potęgi przyrody. Izraelici drżeli i bali się podchodzić bliżej. Ale Mojżesz drżący wszedł w ten ciemny obłok. Poszedł na górę i wezwał Boga po imieniu. Bóg stanął koło niego w obłoku i przeszedł przed Mojżeszem i wtedy Mojżesz zobaczył Boga, ale zupełnie inaczej niż się spodziewał. W jaki sposób Bóg pokazał się Mojżeszowi, że w całej tej czarnej i groźnej chmurze z piorunami wyrwał mu się radosny okrzyk: „Pan Bóg miłosierny, łagodny bogaty w łaskę i wierność? Benedykt XVI zauważył, że Pan Bóg ma w zasadzie jedną Postać, która jest możliwa do zobaczenia ludzkimi oczami: jest to Postać Jezusa Chrystusa – Boga, który staje się człowiekiem o obliczu tak pięknym, pełnym pokoju i dostojeństwa, że wprawia w zachwyt człowieka. Pan Jezus wtedy jeszcze nie żył na ziemi, ale być może Mojżesz w tym obłoku zobaczył postać ludzką taka jak on sam i poczuł ogromną i rozgrzewającą serce miłość Ducha Świętego. Być może właśnie wtedy Mojżesz pojął Boży Plan Zbawienia, dlatego stwierdził, że choć my – ludzie mamy twarde karki, to jednak Pan Bóg odpowiada nam swoim miłosierdziem i przebaczeniem. Kto choć w niewielkim stopniu doświadczy Pana Boga, ten nie może być do Niego nastawiony wrogo. Kto Boga odrzuca, sprzeciwia Mu się lub przekreśla, najczęściej nie ma o Bogu bladego pojęcia, atakuje raczej wymyślonego przez siebie bożka oraz jest raczej godny politowania z powodu pogrążenia w ciemności.

W Ewangelii czytamy fragment rozmowy Pana Jezusa z Nikodemem. Był to uczony faryzeusz i członek Wysokiej Rady, który z obawy przyszedł do Pana Jezusa nocą. Noc symbolizuje tutaj ciemności niewiedzy i lęku. Jest czymś w rodzaju ciemnego obłoku, który spowijał spotkanie Pana Boga z Mojżeszem wiele wieków wcześniej. Nikodem jako uczony był człowiekiem swoich czasów. Wtedy dominowały teorie filozofów, choćby Platona, Arystotelesa czy Epikura. Bóstwo w myśli Platona jest jak słońce: samo daje światło i ciepło, ale nie jest kochającą osobą. Bóstwo w myśli Arystotelesa to czysta myśl, która myśli sama o sobie. Bóstwo w myśli Epikura jest zatopione w swojej własnej doskonałości i jakiekolwiek zainteresowanie czymś innym byłoby dla niego urągające. Tymczasem Chrystus Pan mówi, że Bóg miłuje świat i to do tego stopnia, że dał swojego Syna Jedynego, aby wierzący nie zginęli, ale mieli życie. Nasz Bóg nie tkwi w jakiejś majestatycznej, zapatrzonej w siebie samotności, ale wchodzi w relację z nami. Dla nas umniejsza się i poświęca – poświęcenie jedynego syna było w tamtych czasach synonimem poświęcenia wszelkiej nadziei i przyszłości. Nie tam trzeba szukać śladów Boga, gdzie jest czysta i perfekcyjna doskonałość jak w matematycznych bryłach, ale tam, gdzie są drżące z miłości serca, wręcz zranione tym uczuciem.

Naukowcy dzisiaj obserwują świat za pomocą teleskopów i mikroskopów i wyciągają pewne wnioski. Otóż krańce kosmosu są nieuchwytne, tak jakby był wręcz nieograniczony co do wielkości. Z drugiej strony nawet najmniejsze cząsteczki dzielą się na jeszcze mniejsze i tu także nie dotarliśmy do końca. Ale cały ten świat i w wielkiej i w małej skali składa się ze związków i relacji: oddziaływań fizycznych, związków chemicznych, zależności biologicznych i relacji uczuciowych. Wszystko to jest to ślad kochającego Boga, który jest jeden, ale w Trzech Osobach. To właśnie objawił Pan Jezus w ciemnościach Nikodemowi, że Ojciec posłał swojego Syna, a żeby uwierzyć i mieć życie, trzeba się narodzić z Ducha, który jest jak wiatr: wieje tam, gdzie chce i szum jego słyszysz, ale nie wiesz skąd przychodzi i dokąd podąża. Całe życie i działanie Pana Jezusa było naznaczone głoszeniem prawdy, że jest on Synem, odwoływaniem się do Ojca i mówieniem o Duchu. To dlatego prości uczniowie lepiej to zrozumieli, bo nawet nie próbowali zmieścić wszystkiego w głowie. Co nie mieści się w głowie może się jeszcze zmieścić w sercu. Serce pozwala nam poruszać się po omacku tam, gdzie rozum już nie może zrozumieć.

 

Ks. dr Bartłomiej Krzos.