Aktualności - Słowo na niedzielę 20.11.2022

2022-11-19

Słowo na niedzielę 20.11.2022

Kochani

W dzisiejsza uroczystość staje przed nami Chrystus Król. Król jest Władcą i Zwycięzcą. Dzisiaj zdajemy się o tym trochę zapominać. Owszem, wiemy, że Pan Jezus króluje w niebie, ale tu na ziemi zdaje się być zupełnie inaczej. Dzisiaj kładzie się nacisk na to, że Chrystus jest ubogi, prześladowany, jest przybyszem, imigrantem, jest pokornym Sługą i tak cichym, że nie złamie trzciny nadłamanej i nie zagasi knota o nikłym płomieniu. A jego wyznawcy zawsze są prześladowani, nie mają żadnych praw i za wszystko przepraszają, bo i on zawsze wszystko i wszystkim przebaczy. To wszystko jest oczywiście prawdą o Chrystusie Panu, ale nie jest to cała prawda. Dzisiaj Pan Jezus choć na ten jeden raz pokazuje oblicze sprawiedliwego sędziego, przed którym w końcu zegnie się każde kolano. Dzisiaj jest ten moment, w którym nawet w czasie męki na krzyżu Pan Jezus pokazuje swoją władzę. Jak wygląda więc naprawdę władza Chrystusa Pana nad tym światem?

Pierwsze czytanie mówi o podwójnej władzy w Izraelu. Oficjalnie władza spoczywała w rękach króla Saula. Był on pyszałkiem, który uważał, że do wszystkiego może dojść sam i w końcu Pan Bóg przestał mu być potrzebny. Raczej rządził twardą ręką i kierował się przeważnie własnymi emocjami i nerwami które z czasem stawały się dla poddanych uciążliwe i nie do zniesienia. Tymczasem prawdziwym bohaterem Izraelitów stał się młody pasterz Dawid, który wcześniej został w sekrecie przed Saulem namaszczony na prawdziwego króla nad Izraelem. To właśnie on, a nie znerwicowany i zapatrzony w siebie Saul wyruszał na czele wojska i odnosił sukcesy dzięki łasce Bożej. Wszystko, co dobre Izraelici zawdzięczali Dawidowi, choć oficjalnie władza była w innym ręku i nawet Saul prześladował Dawida czyhając na jego życie. Sami ludzie jednak przyszli do Dawida i chronili się pod jego obronę i jego obrali sobie na króla, tak bardzo osobiście i serdecznie. Nazwali go przecież: „kością z kości i ciałem z ciała”. To nazwanie oznaczało bardzo bliską relację, jak żona z mężem. Te słowa przecież wypowiedział Adam, kiedy poznał swoją żonę Ewę: „ta oto jest kością z moich kości i ciałem z mojego ciała”. Więc wspólnota Izraela pozostając oficjalnie pod władzą okrutnego Saula zaślubiła nowego króla, przyjęła go jak Oblubieńca.

Podobnie dzieje się dzisiaj na świecie. Chrystus Pan został namaszczony na Króla i Mesjasza, zresztą samo słowo „Mesjasz” oznacza pomazańca – namaszczonego. Ale oficjalnie władza nad światem nie spoczywa w ręku Chrystusa. Jest wokoło nas wielu „Saulów”, którzy sami sobie przypisują całą władzę i potęgę, a tak naprawdę dążą do zaspokojenia swoich żądz: bogactwa, władzy, wpływu na innych, a zwłaszcza oddziaływania na sera i dusze. Tymczasem wszystko, co dobre zdarzyło się w historii ludzkości nie pochodzi od żadnego ludzkiego władcy. To Chrystus jest prawdziwym Bohaterem, który broni nas i ochrania. To On prowadzi nas do zwycięstwa, jeśli kiedykolwiek zwyciężamy w walce o dobro, życie i świętość – dzieje się to ze względu na Chrystusa. Dlatego przychodzimy do Niego i choć inni stoją na czele naszego świata, my chcemy oddać się we władanie Zbawiciela.

Królowanie Chrystusa widoczne było nawet podczas Jego męki. Św. Jan opisuje moment, w którym oprawcy przyszli aresztować Zbawiciela w Ogrójcu. Kiedy na ich stwierdzenie, że szukają Jezusa z Nazaretu Pan odpowiedział: „Ja jestem”, oni zadrżeli i padli na twarze. Dopiero kiedy Pan powalił swoich przeciwników pozwolił im wstać i związać jego ręce. U Annasza przed sądem, choć pozwolił się spoliczkować, od razu odpowiedział oprawcy, ze bije Go bezprawnie. Nawet wisząc na krzyżu sam Pan Jezus decydował o tym, kiedy chce oddać życie. Powiedział przecież, że nikt nie może zabrać mu życia, a On sam je dobrowolnie oddaje. To od Chrystusa zależał czas jego śmierci, to Jego wolną decyzją oddał swoje życie po trzech godzinach agonii na krzyżu. Sam powiedział: „Wykonało się!” oraz „W ręce Twoje Panie powierzam ducha mojego”.

Na scenę ukrzyżowania Chrystusa Pana, którą widzimy w dzisiejszej Ewangelii także można spojrzeć z dwóch stron. Kiedy patrzymy na nią po ludzku, Pan Jezus wydaje się przegrany. Kiedy jednak popatrzymy od strony Bożej to tak naprawdę On sam zwycięża. Wraz z Panem Jezusem zwyciężają też ci, którzy widzą w Nim Króla. Tak właśnie spojrzał na Zbawiciela dobry łotr. On w Ukrzyżowanym nie widział skazańca, ale Osobę, która dźwiga na sobie losy świata i zbawienia. My wszyscy przez większość roku patrzymy na Pana Jezusa po ludzku, dostrzegając dzieła miłosierdzia, które pełnił, grzechy, które przebaczał, choroby, które uzdrawiał i cierpienia oraz prześladowania, które znosił. Zazwyczaj także w Nim szukamy naszej ucieczki w chorobach, cierpieniach i prześladowaniach, w słabościach i w trudach, które znosimy. Chciejmy choć w tę jedną uroczystość popatrzeć na Pana Jezusa jako na Zwycięzcę i Króla, który będzie sądził wszystkich i to przed Nim zegnie się każde kolano. Chciejmy pomyśleć o naszym zwycięstwie, które czeka Jego wybranych. Cieszmy się dzisiaj z tego, że możemy stanąć po stronie wygranych, bo cały świat niechybnie będzie w końcu rozliczony.

 

ks. dr Bartłomiej Krzos.