Aktualności - Słowo na niedzielę 30.10.2022

2022-10-29

Słowo na niedzielę 30.10.2022

Kochani

W dzisiejszą niedzielę w wielu kościołach przeżywa się symboliczną rocznicę ich poświęcenia. Z tego powodu Liturgia Słowa obfituje w różne czytania do wyboru. Spróbujmy rozważyć, jaka jest ich główna myśl. Wiemy, że na świecie istnieją różne religie, wiele z nich my nazywamy kultami pogańskimi. Wiemy też, że pewne elementy religii, a przede wszystkim wierzenia pogańskie i sekty pochodzą ze słabej natury ludzkiej. Odkąd pierwsi ludzie pojawili się na świecie, zawsze fascynowały ich nietypowe miejsca. Były to na przykład: jaskinia z dziwnymi naciekami skalnymi, samotna góra wznosząca się wśród pustyni, albo – jak u nas w Górach Świętokrzyskich – Łysa Góra, czyli jedyne miejsce nie porośnięte lasem. Pierwotni ludzie nie rozumieli tajemnicy tych miejsc i uznawali je za święte. W związku z tym pojawili się „bogowie” ściśle związani z miejscem. W pogańskiej wierze byli „bogowie” Olimpu, Efezu, Koryntu, Akropolu, Luksoru czy Karnaku. Tam też budowano im świątynie i tam ludzie przychodzili, żeby dokonywać transakcji ze swoimi „bóstwami”. Składali im ofiary i wykonywali kult kiedy chcieli, żeby stało się coś konkretnego, na przykład skończyła się susza, albo dokonało się uzdrowienie. Takie praktykowanie religii nie podoba się Panu Bogu. Kiedy Pan Bóg objawił się Mojżeszowi na Górze Synaj w krzaku gorejącym, przedstawił mu się. Nie powiedział jednak, że jest Bogiem Jerozolimy, ale Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba. Pan Bóg jest Bogiem całego świata a przede wszystkim ludzi: idzie ze swoim ludem i odbiera cześć wszędzie tam, gdzie zgromadzony jest lud. Pan Bóg upomniał się o swój Naród w Egipcie i wyprowadził go z niewoli. Prowadził go też przez pustynię. Tam, na pustyni, u podnóża Góry Synaj, Mojżesz zbudował Przybytek – Namiot Spotkania. Zbudował go na wzór Bożej Świątyni, jaką oglądał, kiedy miał widzenie Nieba. Zatem Panu Bogu, któremu nie zależy na żadnym konkretnym miejscu ani budowli, zależało jednak na zbudowaniu miejsca, gdzie ludzie mogli się z Nim spotkać na modlitwie i czci. Świątynia w Jerozolimie zbudowana przez Salomona też była takim przybytkiem Boga z ludźmi, a była ona z kamieni i drewna tylko dlatego, że Izraelici już nie podróżowali, tylko byli w Ziemi Obiecanej. Świątynia była tam, gdzie byli ludzie. Kiedy nastąpiło pierwsze wygnanie do Babilonu, prorok Ezechiel przebywał z częścią Ludu Wybranego na wygnaniu. Zobaczył wtedy, że świątynia w Jerozolimie stała się miejscem jakichś pogańskich obrzędów. Ludzie nie odwrócili się od złego postępowania, a więc Chwała Boża opuściła świątynię. W wizji Proroka Ezechiela Pan Bóg zamieszkał w innej – duchowej świątyni, a świątynia materialna uległa zniszczeniu. Odbudował ją najpierw Zorobabel, a potem przebudował i upiększył Król Herod, który chciał się w ten sposób przypodobać arcykapłanom i ludziom. Niemniej jednak, kiedy Izraelici zbuntowali się w trzydzieści lat po Chrystusie, ich Historyk Józef Flawiusz zapisał w swojej kronice, że dało się pewnego dnia w świątyni usłyszeć potężny głos: „Odchodzimy stąd”. Niedługo potem ta świątynia została ostatecznie zniszczona. Świątynia nie jest złotą klatką, w której człowiek chce zamknąć Pana Boga, żeby mieć Go u siebie i dla siebie i żeby mu błogosławił. Świątynia i wszystkie kościoły murowane, drewniane czy betonowe, powstają tylko dlatego, że Pan Bóg chce tu i teraz zamieszkać ze swoim ludem. Będą trwały i piękniały nie wtedy, kiedy znajda się sponsorzy, ale dopóki Pan Bóg będzie chciał tam przebywać ze swoją łaską. Niejedna piękna świątynia Francji, Niemiec, Belgii, Holandii czy Irlandii była zbudowana z nadzieją, że będzie tam zawsze. Tymczasem tak wiele kościołów spotyka smutny los. Wspólnota nie jest w stanie zadbać o nie, zostają sprzedawane, w nich robi się kawiarnie lub biblioteki, a tymczasem kilkunastoosobowa wspólnota spotyka się gdzieś niedaleko w niewielkim, wynajętym pomieszczeniu. Myśląc o kościołach, które wznoszą się kopułami czy iglicami nad naszymi, polskimi miejscowościami wskazując na niebo i na krzyż, nie bądźmy zbyt pewni, że będzie tak już zawsze. Nawet gdybyśmy nastawiali kościołów w każdej wiosce i w każdej dzielnicy miasta to i tak tylko Pan Bóg decyduje, czy spodoba Mu się to miejsce i czy obierze je sobie za mieszkanie. Jeśli my będziemy traktowali nasz materialny kościół jako powiedzmy troszkę mniej niż zwykły budynek, w którym załatwia się tradycyjne posługi, możemy doczekać czasów podobnych, jakie przeżywa Zachodnia Europa.

Ewangelia daje nam nadzieję, nawet przy kościołach, które zdają się być coraz bardziej puste. W Ewangelii, jeśli jest mowa o świątyni, to raczej w ten sposób, że może z niej nie zostać nawet kamień na kamieniu. Jak wielu z nas przyjmuje te słowa opacznie i nie uczęszcza do materialnego kościoła, bo przecież „modlić się można wszędzie”. W Ewangelii jest jednak ciągle mowa o Kościele jako wspólnocie i o spotkaniu z Chrystusem, które przemienia życie człowieka, obojętnie czy św. Piotra czy Zacheusza. To spotkanie dokonuje się zawsze we wspólnocie apostołów i słuchaczy Pana Jezusa. Do kościoła nie chodzi się tylko na modlitwę. Przychodzi się tu, gdzie mieszka Chwała Boża, żeby Słowo Boże i osobiste spotkanie z Chrystusem przemieniło nasze życie i pomogło odnaleźć powołanie na najbliższe dni i lata. Bóg jest wszędzie i modlić się można wszędzie: właśnie wszędzie tam, gdzie jest wspólnota uczniów, Słowo Boże i obecność Chrystusa. A to daje kościół.

 

Ks. dr Bartłomiej Krzos.